Jestem doświadczonym dziennikarzem, analitykiem i wykładowcą akademickim. Zdobywałem kwalifikacje w największych polskich firmach medialnych. Jako dziennikarz śledczy współpracowałem i nadal współpracuję z najważniejszymi polskimi tygodnikami i dziennikami. | Dowiedz się więcej o doświadczeniu zawodowym, wykształceniu, kontaktach i innych kwestiach dotyczących użytkownika
Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, ogłosiła dziś mały sukces energetyczny Polski. Jak bowiem stwierdziła, pozyskaliśmy nowe źródło gazu. Pochwaliła przy tym kolegę ze swojej frakcji – Piotra Naimskiego. Więcej opinii znajdziesz w dziale mPress Opinie Gaz z Rosji to dziś „największe zło”. Trudno się dziwić, że kraje Unii Europejskiej chcą uniezależnić się od nieprzewidywalnego, nieobliczalnego Władimira Putina. Który – zgodnie z dekretem przez siebie podpisanym – będzie mógł rządzić Rosją jeszcze przez kilkanaście lat. Nadmieńmy tu, że wczoraj premier Morawiecki odpowiedział na pytanie internauty o to, czy Polska nadal kupuje rosyjski gaz. Putin będzie rządził Rosją do końca życia? Niestety: prawdopodobnie tak Minister Anna Moskwa: gaz płynie już z Litwy do Polski Przy współpracy polskich spółek gazowniczych i energetycznych, a także staraniom rządu, gaz z Litwy wreszcie płynie do naszego kraju. Ogłosiła to dziś minister klimatu i środowiska – Anna Moskwa, za pośrednictwem Twittera. – Zgodnie z planem od dzisiaj gaz z Litwy płynie do Polski. 5 maja otwarcie kolejnej infrastruktury umożliwiającej większy przesył. Polska bezpieczna energetycznie. Brawo Piotr Naimski! – ogłosiła minister. Piotr Naimski to Sekretarz Stanu w KPRM, Pełnomocnik Rządu ds. Strategicznej Infrastruktury Energetycznej. Redakcja mPress poleca również: mBank wpłaci pieniądze na twoje konto za darmo. Ale trzeba się spieszyć Zbigniew Ziobro odchodzi z rządu? Sensacyjne poszeptywania Sejmie Radosław Sikorski o Niemcach: przychodzi im to opornie Dziennikarz śledczy o Orłowskim: "W PRL ostro pracował na swoją pozycję". Piotr Cywiński, Grzegorz Górny, Jerzy Jachowicz, Aleksandra Jakubowska Opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2016-05-24 23:42:58+02:00 Piotr Fogler, Dorota Stalinska w akcji Radia Hobby promujacej bezpieczna podroz samochodem, 2014 rok. Fot. Najbardziej szaleje oczywiście Radio Sputnik (kiedyś: Głos Rosji), którego dziennikarze i komentatorzy robią z byłego rzecznika Samoobrony „pierwszego więźnia politycznego” krwawego reżimu PiS. Tego typu bzdur można oczywiście słuchać z rozbawieniem. Ale można też, a nawet trzeba, stale się przyglądać, jak działa w Polsce rosyjska propaganda i dezinformacja. Zwłaszcza, że za chwilę mamy wywołujący wściekłość Kremla szczyt NATO w Warszawie. Na początek próbka sputnikowej „publicystyki” z ostatnich dni. Leonid Sigan, jedna z gwiazd dawnego Głosu Rosji w rozmowie telefonicznej z szefem prokremlowskiego „think-tanku” Europejskie Centrum Analiz Geopolitycznych Marcinem Domagałą stwierdza, że „z rozgoryczeniem dowiedzieliśmy się, że (…) Mateusz Piskorski został zatrzymany. On był częstym gościem na antenie Sputnika i nie krył swych przekonań”. Sigan pyta: „więc może właśnie te jego przekonania stały się powodem akcji ABW?”. Domagała oczywiście się zgadza. „Powiem brutalnie, polityk, który był krytykowany przez Mateusza Piskorskiego, koordynator do spraw służb specjalnych pan Mariusz Kamiński zamknął swojego krytyka w więzieniu. To jest wszystko, co na razie można na ten temat powiedzieć. To jest to, co się dzieje w tym momencie w Polsce” — alarmuje Domagała. Sputnikowym panom wtórują sputnikowe panie. Lewicowa publicystka Agnieszka Wołk-Łaniewska sugeruje, że aresztowanie Piskorskiego to… odpowiedź na słowa Billa Clintona o „putinizacji” polskiej demokracji, bo „uderzając w jedyną w Polsce partię otwarcie życzliwą Rosji, PiS chce udowodnić światu, że z Putinem nie ma nic wspólnego”. Łaniewska prosi, byśmy „różnili się pięknie”, topornie wbijając do głowy odbiorcom, że bohaterski Piskorski trafił za kraty za poglądy, a nie za szpiegostwo. Radio Sputnik to część przedsięwzięcia medialnego zadekretowanego osobiście przez Putina i prowadzonego przez państwową agencję Rossija Siegodnia. W Polsce mogło nadawać dzięki gościnie lokalnej stacji z Legionowa, Radia Hobby. „Mówi Moskwa. Radio Sputnik rozpoczyna swoją codzienną audycję w języku polskim” — słyszeli codziennie mieszkańcy Legionowa i okolic. Putinowska propaganda wsparta została pieniędzmi. Piotr Fogler, do niedawna prezes Radia Hobby, zapewniał, że to właśnie kasa była jedynym powodem wpuszczenia Sputnika na częstotliwość legionowskiej rozgłośni. Jest podpisana ponad trzy lata temu umowa, czysto komercyjna, umowa sprzedaży czasu antenowego. Nikt nie przewidział trzy lata temu tego, co Rosjanie , co Kreml zrobi w 2014 roku wobec Ukrainy, a zawarta wówczas umowa obowiązuje i nie możemy pozwolić sobie na jej zerwanie, bo to oznaczałoby decyzję o zamknięciu naszej rozgłośni — stwierdzał w lutym 2015 r. Fogler, dawny działacz Unii Wolności i Platformy Obywatelskiej, mąż eks-posłanki PO Marty Fogler i brat Janusza Foglera, szefa potężnego stowarzyszenia ZAiKS. Z dokumentów Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji wynika, że Radio Hobby brało od Rosjan w 2015 roku ok. 35 tys. złotych miesięcznie. To niezbyt wygórowana kwota za uwiarygodnianie kremlowskiej propagandy… Legionowska rozgłośnia ostatecznie, właśnie z powodu udostępniania anteny Sputnikowi, straciło, decyzją KRRiT z 11 stycznia 2016 r., koncesje na nadawanie. Sputnik wciąż jednak jest w Polsce i wciąż próbuje tłumaczyć Polakom, że mają na Kremlu sprawdzonych przyjaciół, którzy zawsze chętnie nam pomogą. Zatrzymanie Piskorskiego jest dla mnie dobrym sygnałem, dowodem na to, że po latach degrengolady w służbach ktoś na poważnie zaczął zajmować się zagrożeniem ze Wschodu. Mam nadzieję, że równie poważnie analizowana jest w kontekście bezpieczeństwa naszego państwa działalność rozmaitych „sputników”. Coś, co dzisiaj wygląda na kuriozum i znajduje się na marginesie (tak, jak kompletnie marginalna jest partia Zmiana) za chwilę może stać się naprawdę groźne. Publikacja dostępna na stronie: Piotr Najsztub. Data i miejsce urodzenia. 24 lutego 1962. Żnin. Zawód, zajęcie. dziennikarz, publicysta. Multimedia w Wikimedia Commons. Cytaty w Wikicytatach. Piotr Najsztub (ur. 24 lutego 1962 w Żninie [1]) – polski dziennikarz i publicysta [2] . Smoleńsk ponownie znalazł się na czołówkach. Telewizja TVP 10 kwietnia wyemitowała ponownie film dokumentalny pt. „Stan zagrożenia„, w którym pokazano nieznane dotąd zdjęcia i relacje świadków tej tragedii. Największy szok wzbudziły jednak te z byłą premier. Smoleńsk. Ewa Kopacz na nieznanych dotąd zdjęciach ze Smoleńska. Ludzie oburzeni Pierwszy raz film pokazano w 2021 roku. Wówczas wywołał on wielkie kontrowersje. Wczoraj, 10 kwietnia 2022 roku pokazano go ponownie ze względu na kolejną rocznicę tragicznych wydarzeń. Wyjątkowe poruszenie i burzę w mediach wywołały zdjęcia pokazujące Ewę Kopacz (była premier RP i minister zdrowia) wykonane w prosektorium w Moskwie. Zrobiono je w trakcie identyfikacji ofiar katastrofy oraz chowania szczątków do trumien. Na jednym ze zdjęć Ewa Kopacz stoi uśmiechnięta przy ciele nieznanej ofiary. Na drugim pije kawę i również śmieje się. To właśnie to wywołało falę krytyki, gdyż wówczas Polska przeżywała największą tragedię od dziesięcioleci. Przypomnijmy, że zginęło wtedy 96 osób, w tym prezydent RP Lech Kaczyński i jego małżonka. Ujęcia pokazują byłą premier w fartuchu i rękawiczkach, która wraz z pracownikami prosektorium pozuje do zdjęcia tuż obok zwłok ofiar katastrofy smoleńskiej. – To wygląda jak na bankiecie, na jakimś balu; coś nieprawdopodobnego. Tu nie trzeba żadnych słów (…), coś niebywałego – stwierdził wiceminister Funduszy i Polityki Regionalnej Waldemar Buda. Bulwersujące zdjęcia @EwyKopacz pozującej przy ciałach ofiar katastrofy smoleńskiej. Fragment filmu @ewa_stankiewicz #StanZagrożenia #Smoleńsk #wieszwiecej — Poprawna (@Ja_to_) April 18, 2021 – Po ujawnieniu tych zdjęć Ewa Kopacz powinna zniknąć z życia publicznego. Pozować z uśmiechem w ruskiej kostnicy pełnej ciał… Tego się nie da opisać cenzuralnymi słowami. Ona była szefem polskiego rządu – stwierdził po emisji filmu dziennikarz śledczy Piotr Nisztor. Stan Zagrożenia powtórka. Film dokumentalny Ewy Stankiewicz. Identyfikacja zwłok Smoleńsk. Zdjęcia – Ewa Kopacz po opublikowaniu zdjęć z prosektorium powinna zniknąć z życia politycznego. Kiedyś mówiło się w takich sytuacjach, ze powinna zapaść się pod ziemię ze wstydu. Ale do tego trzeba mieć… poczucie wstydu – napisał na Twitterze Krzysztof Świątek, dziennikarz Polskiego Radia i TVP Info. Fot. Twitter / Marzena Nykiel – Minister w rządzie PO-PSL Ewa Kopacz robi sobie pamiątkową fotkę z wydziaranym pracownikiem prosektorium w Moskwie, a obok, na szpitalnym łóżku, najprawdopodobniej zwłoki jednej z ofiar Katastrofy – napisał na Twitterze były osobisty fotograf prezydenta Andrzeja Dudy Andrzej Hrehorowicz. – Jakim człowiekiem trzeba być żeby robić sobie uśmiechnięte zdjęcia przy zwłokach w Smoleńsku? – pyta publicznie Marcin Stępniewski, radny z Kielc. W filmie widzimy o wiele więcej nieznanych dotąd fotografii z momentu układania ciał do trumien i spawania ich. Pojawiają się też nowe wątki dotyczące przebiegu samej katastrofy. Jedynie słuszna wersja ws. przyczyn katastrofy smoleńskiej zostało ustalone już 10 kwietnia. Przez Putina i Szojgu. Dzięki staraniom Donalda Tuska ta rosyjska wersja zdarzeń z pierwszych godzin stała się obowiązującą również w — Samuel Pereira (@SamPereira_) April 10, 2022 – Ewa Kopacz kompletnie nie panowała nad tym, co się działo. Takie było wrażenie rodzin i ja również tak ją zapamiętałam z tamtych dni. W przerwie na papierosa powiedziała do mojej bratowej, że dobrze, gdybyśmy umieścili dla niej w internecie jakieś podziękowania, bo ona się strasznie męczy. To było w chwili, gdy mnie przesłuchiwali Rosjanie. Ta osoba nie dorosła do pełnienia jakiejkolwiek funkcji – uważa Małgorzata Wassermann cytowana przez TVP Info. Film „Stan zagrożenia” nie będzie dostępny w sieci. Źródło: Twitter, TVPGorące emocje wywołała dyskusja poświęcona organizacjom katolickim działającym w PRL. - Pan kłamie! - krzyczał jeden z widzów, gdy Wojciech Sawicki z IPN mówił o związkach twórcy „Pax” Bolesława Piaseckiego z komunistycznymi służbami specjalnymi. W debacie zorganizowanej przez wydawnictwo „Editions Spotkania” wzięli udział: Piotr Litka, dziennikarz śledczy i biograf ks. Jerzego Popiełuszki, Wojciech Sawicki, wicedyrektor pionu archiwalnego IPN oraz Piotr Jegliński, właściciel wydawnictwa, dawny emigracyjny opozycjonista. Wojciech Sawicki mówił o zapomnianym dziś katolickim „Tygodniku Warszawskim”, który wychodził w latach 1945-1948. Redakcja odrzucała ugodę z komunistami, dlatego pismo zlikwidowano, a jego redaktor naczelny, ks. Zygmunt Kaczkowski został aresztowany i w 1953 r. stracony. Dyskutanci przypomnieli też o innych księżach, którzy w ciągu całego okresu PRL przelali krew za wiarę, jak ks. Michał Rapacz zamordowany w 1946 r. przez komunistyczną bojówkę, ks. Michał Pilipiec - aresztowany w 1944 r. przez UB i rozstrzelany, czy ks. Roman Kotlarz, którego w 1976 r. śmiertelnie pobili esbecy. Piotr Jegliński przypomniał też, że cały czas toczy się śledztwo dotyczące śmierci ks. Jerzego Popiełuszki. - Ta sprawa to papierek lakmusowy. Jeśli nie zostanie wyjaśniona, to cały czas mamy „PRL light” - powiedział dawny opozycjonista. Najwięcej emocji wywołała sprawa współpracy działaczy katolickich z komunistami. Piotr Litka wspomniał o Konradzie S., którego nazwał „najniebezpieczniejszym agentem w Krakowie”. Konrad S. posługiwał się czterema pseudonimami, w tym „Ugo” i „Udine”. Został zwerbowany z powodu „patriotyzmu” i współpracował z SB od 1962 r. do końca PRL. Był działaczem Klubu Inteligencji Katolickiej. Jego dom miał być wykorzystywany podczas operacji „Triangolo” polegającej na próbie kompromitacji Karola Wojtyły. - Dzięki takim ludziom władze były pewne, że KIK nie wyjdzie poza to, co ustalono podczas rozmów operacyjnych - ocenił Litka. Kiedy Wojciech Sawicki mówił o związkach Bolesława Piaseckiego, założyciela stowarzyszenia „Pax”, z gen. Iwanem Sierowem z NKWD, jeden z uczestników spotkania podniósł głos. - Pan kłamie! On był w Armii Krajowej - krzyczał. - Nie powiedziałem ani jednego złego słowa na uderzeniowe bataliony AK Piaseckiego - odpowiedział Sawicki. Dodał, że zachowały się protokoły przesłuchań Piaseckiego po jego aresztowaniu w 1944 r.Lewica o podatku katastralnym kiedyś i dziś. Jedni chcą, drudzy nie. Polityk zaorany na antenie. WIDEO. W wielu krajach Unii Europejskiej pobierany jest tzw. Prorosyjscy separatyści i wspierający ich Rosjanie robili wszystko, by zatrzeć ślady. Zachodnie wywiady i dziennikarze śledczy wydobyli jednak prawdę na jaw: to Moskwa dostarczyła zestaw przeciwlotniczy, który doprowadził do jednej z największych zbrodni. – Ptaszek do was leci. – Rekonesansowy czy jakiś duży? – Nie widzę, bo chmury zasłaniają. – Rozumiem, przekaż to wyżej. Był 17 lipca 2014 r., zegar wskazywał właśnie kwadrans po godz. 16, gdy dwóch separatystycznych bojowników walczących o oderwanie wschodu Ukrainy wymieniło ze sobą tych kilka krótkich zdań. Po wszystkim Służba Bezpieczeństwa Ukrainy stwierdziła, że rozmówcami byli Walerij Stelmak i Igor Bezler. Ukraińcy opublikowali przechwyconą rozmowę, której nonszalancki ton mrozi krew w żyłach. Widać, że prorosyjscy bojownicy nie interesowali się za bardzo, co to za „ptaszek” i czy przypadkiem nie jest to wielki pasażerski odrzutowiec. A przecież dziesiątki takich maszyn dziennie przecinało niebo nad Donbasem. W ciemno założyli, że musi to być jakaś ukraińska maszyna. Artykuł został opublikowany w 4/2022 wydaniu miesięcznika Historia Do Rzeczy. © ℗ Materiał chroniony prawem autorskim. Wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Do Rzeczy. Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.